Clary pocałowała go szybko i sturlała się z Jace'a, który lekko mrukną niezadowolony. Obejrzała się przez ramię i rzuciła mu zalotne spojrzenie.
-Nie możemy cały dzień siedzieć w łóżku.-wsparła ręce na biodrach, a on zmierzył ją figlarnym wzrokiem.
-Dlaczego?-uśmiechnął się- Ja nie mam nic przeciwko, a poza tym mam zamiar z tobą leżeć i nie tylko siedzieć.- Clary nie pohamowała parsknięcia i podeszła do dużej szafy naprzeciwko drzwi.
Otworzyła ciemno drewniane ozdobne drzwiczki, które głośno skrzypnęły. Skrzywiła się i spojrzała na zawartość. Westchnęła ciężko.
-Kto tu wcześniej mieszkał?- zapytała zirytowana. W środku była masa różnokolorowych futer i bufiastych koszul z falbankami. Takie połączenie klasyki z dziewczyną Tarzana nie wróży nic dobrego. Prawie krzyknęła kiedy Jace staną koło niej i zamyślony mrukną.
-Może ten ktoś bał się, że ukradną szafę. Bo wątpię, że najdzie się gdzieś aż tak zdesperowany psychopata, aby ukraść... takie cudo.- Uśmiechną się zrywając jedną z falban od różowej bluzki. Materiał porwał się za jednym pociągnięciem.
-Po co ci to?-zapytała Clary unosząc lekko brew. -Masz zamiar kogoś udusić? Czy lubisz różowy?
-No... jeśli zacznę cię tak namiętnie całować to zapomnisz wreszcie o oddychaniu. To podchodzi pod uduszenie, ale jest przyjemną śmiercią A różowy podkreśla jaki jestem słodki.- Podszedł do niej powoli przypierając do ściany. Złapał szybko jej nadgarstki i podniósł do góry nad głowę. Przybliżał się do niej powoli, wpatrując głęboko w oczy. Clary poczuła, że się rumieni, a jej dusza jest na wyciągnięcie ręki. Cała teraz należała do niego. Gdy tak czekała, aż wreszcie ją pocałuje, on musną delikatnie niczym piórko jej szyję. Zadrżała od przyjemnego dreszczu. Oderwał się niechętnie od niej i znów jego wzrok badał jej ciało.
-Hym...- zamyślił się, ale Clary widziała, że ledwo hamuję się od śmiechu.
-Co?- zapytała krzyżując ręce na piersi.
-No wiesz. Jak się tak pokażesz to nie tylko ty będziesz miała problemy z oddychaniem.- Clary popatrzyła po sobie i cicho jęknęła. Przedtem nie mogła się tak pokazać na dole. Miała prześwitującą i przylegającą do ciała białą koszulkę. Ale teraz była w strzępach. Wyglądała jakby jakieś wygłodniałe zwierzę ją zaatakowało. Ramiączka zwisały jej po bokach pourywane, a na materiale widniały rozdarcia, ukazując najbardziej intymne miejsca.
-Czy możemy im powiedzieć, że zaatakował mnie zboczony i wygłodniały niedźwiedź?- Jace uśmiechną się łobuzersko i przejechał dłonią wzdłuż jej tali. Jednym pociągnięciem zerwał z niej bluzkę.
-A teraz sprawdzamy czy Simon umrze od tego widoku i pójdzie do nieba.-
-Ej!- zerwała się i chciała mu wyrwać porwany materiał. Poddała się po minucie i założyła ręce na gołej piersi.
-Teraz będę musiała założyć jedno z tych futer i wyglądać jak skurczona wielka stopa.- powiedziała z urazą.
-No weź. Nie jak wielka stopa. Ty masz małe stopy. Może jako seksowna niedźwiedzica?- oślepił ją na chwilę częstując ją najpiękniejszym z jego uśmiechów. Łobuzerski, a zarazem czarujący, aż chcę się zacząć jęczeć z zachwytu. Przez chwilę szukała słów i wstrzymała oddech. Gdy wypuściła powoli powietrze też uśmiechnęła się chytrze.
-To potrzebny mi jeszcze jakiś Pan niedźwiedź. Hym...-stukała palcem teatralnie po ustach, udając zamyśloną, ale skrycie mu się przyglądała.- Wiesz może gdzie jest Simon? Może on się ze mną przebierze.- spojrzał na nią groźnie i nagle się na nią rzucił. Podniósł ją jakby ważyła tylko co nic, tak że niemal stykali się nosami. Mrukną nieco złowieszczo, ale i podniecająco.
-Nie potrzebujesz go. Masz mnie...- nie zdążył wypowiedzieć swojej ciętej riposty, bo pocałowała go namiętnie zarzucając donie na szyję. Teraz to nie mruczał jak niebezpieczny grizzly, ale jak potulny kot. Gdy oderwali się niechętnie od siebie, oboje szybko oddychali i uśmiechali się szeroko.
-Clarisso Adele Fraichild! Jeśli nie zejdziesz ze swoim kochasiem na dół, będziesz wyprawiać mój pogrzeb.- usłyszeli donośny głos Jonathana.
Parsknęli śmiechem i Jace szybko postawił ją na ziemi.
-Na szczęście mam coś od Isabelle. Chociaż w tym mi się bardziej podobasz.
-Tak. Zejdę tak na dół z tobą pod ręką, a mama i Luke dostaną zawału. Nie ma to jak impreza przedślubna w szpitalu po wspólnej operacji.- dodała sarkastycznie.
-Dla takich widoków trzeba się poświęcać.
* * *
Gdy schodzili po starych drewnianych schodach, które skrzypiały od najmniejszego nacisku, Clary była daleko myślami. Nie przejmowała się już strojem. Później dorwie Isabelle, za obcisłą sukienkę, która była za krótka i odsłaniała zbyt dużo pleców. Zastanawiała się nad tym jak wszystko poszło z Jonathanem. Nie wiedziała jak inni go przyjęli. Jak zapomną o przeszłości, chociaż ona sama pamięta same najgorsze momenty? Ale najbardziej męczył ją Wiliam. Co jeśli teraz kręci się gdzieś po Idrisie i szykuje bunt? Zadrżała lekko, ale to nie uszło uwadze Jace'a. Objął ją mocniej ramieniem i uśmiechną się ciepło.
-Wszystko dobrze?- zapytał unosząc delikatnie brew.
-Tak.- powiedziała zbyt szybko i Jace zatrzymał się przed ostatnim stopniem. Oparł ją o ścianę i szukał jej spojrzenia. Gdy je otrzymał zajrzał zbyt głęboko i już wiedział, że coś ją niepokoi.
-O co chodzi?- zapytał ze słyszalną troską.
-O nic naprawdę.- znów zaprzeczyła kręcąc dla lepszego wrażenia głową.
-Hym. Wiesz, nie wierzę ci. Beznadziejny z ciebie kłamca.- złożył ręce na piersi czekając na odpowiedź. Westchnęła ciężko i skrzywiła się kierując na niego wzrok.
-Denerwuję się jak to wszystko będzie. Może kiedyś reszta zaakceptuje Jonathana, ale co z pozostałymi.
-Mówiąc pozostałymi masz na myśli Wiliama, prawda?- przełknęła głośno ślinę i pokręciła zrezygnowanie głową.
-Nie powinnam pogarszać sprawy. Przysłałam na chwilę Sophie i jeszcze bardziej nas znienawidził. Nazwisko Morgenstern mnie prześladuję.
-Mnie też. Bardzo kocham dziewczynę, która się tak nazywa. Może ja znasz?- zapytał uśmiechając się lekko. Przybliżył się do niej i teraz opierał się rękoma pomiędzy jej głową. Żeby spojrzeć mu w oczy, Clary musiał nieźle odchylić głowę do tyłu, a to było trudniejsze przez ścianę za nią.
-Czyli nie mam się według ciebie bać zdenerwowanego, niebezpiecznego faceta, który został zraniony przeze mnie, i który został pozbawiony wszystkiego przez mojego odmienionego brata? A jeszcze dochodzi do tego przysięga złożona przed aniołem, że zabiję każdego kto się sprzeciwi Clave, a Morgensternowie zapłacą. Tak w skrócie...- chciała coś jeszcze powiedzieć, ale on pocałował ją szybko i podniósł ją wyżej. Objęła go nogami, że teraz byli na tym samym poziomie.
Po chwili westchnął i spoważniał.
-Lubię cię tak uciszać, ale nie możesz popadać w paranoję Aniele.- powiedział uśmiechając się łobuzersko.
-Nie popadam w paranoje... Ej nazwałeś mnie Aniołem?- postawił ją na ziemi i wyszczerzył się jeszcze szerzej.
-Tak moim małym, zesłanym z nieba, aby wystawić mnie na próbę.
Po chwili usłyszeli szelest i dźwięk otwieranych drzwi. Jace znów westchnął i odsuną się od Clary. Chciała się już spytać o co chodzi, ale na widok Cichego Brata, nie zrobiła tego. Kiedyś Brat Zachariasz wyglądał tak jak inni Cisi Bracia, ale teraz był normalnym Nocnym Łowcom. Jego włosy były brązowe, a oczy ciemne ze srebrnymi plamkami. Ale to było do zniesienia. Najbardziej nie mogła się przyzwyczaić do niezaszytych ust wykrzywionych w uśmiech.
Przeszedł przez korytarz z gracją godną tancerza, ubrany w czarny garnitur. Kiedyś poruszał się bezszelestnie jak duch, ale teraz wyraźnie słyszała stukot butów o marmurową posadzkę.
-Clarisso. Jonathanie.- Skiną do Jace'a głową.
-Bracie Zachariaszu. Co Brat tu robi?- zapyta wciąż zmieszana jego wyglądem.
-Byłem przy tobie gdy zostałaś złączona przysięgą. A poza tym zobaczyć na własne oczy anioła to nie byle pretekst.- Uśmiechnął się, a Clary westchnęła.
-Już każdy będzie mnie nazywał Aniołem?
-Ja tak, bo znam niedosłowne znaczenie tego słowa.- odparł Jace, a Clary poczuła jak się czerwieni. -Nie mogę się do Brata przyzwyczaić i myślałam, że przemiana w Nocnego Łowce potrwa Bratu trochę dłużej.
-Zawsze byłem Nocnym Łowcą, który był zatrzymany na etapie pomiędzy. Nigdy nie mógłbym być prawdziwym Cichym Bratem. Moja choroba i przypadłość mi na to nie pozwalała. Ale dzięki Niebiańskiemu Ogniu cofnęły się znaki.
-Jest Brat już tylko Nocnym Łowcom?
-Każdy z Nefilim jest Nocnym Łowcą, ale czy tylko? Raczej nie. Mam sprawy, które zostały zatrzymane przez znaki Cichych Braci. Oraz mam teraz jeszcze większy dług wobec Herondalów.
-Jaki dług?- spytał Jace unosząc wysoko brwi.
-Kiedyś poznasz tę historię, a teraz muszę już iść. Widzę, że Clarissa wraca do zdrowia.- skierował teraz wzrok na Clary.- Pamiętaj, że teraz masz więcej mocy na ziemi, niż nie jeden z Wielkich demonów. Bycie Aniołem na Ziemi przysporzy ci wielu wrogów.
-To się nigdy nie zmieni. Przed zostaniem Aniołem już miałam dużo spotkań z niebezpieczeństwem.
-Ale teraz będzie więcej. Wielu zaryzykuję, aby otrzymać choćby krople twojej krwi nie mówiąc o piórze ze skrzydeł. Musisz na siebie uważać i na swoją moc. Będziesz odczuwać o wiele więcej od zwykłych Nefilim. Jesteś teraz Aniołem z dala od Nieba, a twoja moc jest niebezpieczna dla innych. Musisz się kontrolować Clarisso.
-Dziękuje Br...- uniusł szybko rękę, a Clary zmilkła.
-Nie jestem już Cichym Bratem. Jestem James.
-Dobrze... James. Dziękuję.- Uśmiechną się i znów skiną głową. Przesunął się koło nich i wyszedł cicho w blask słońca. Clary zamrugała szybko oczami i poczuła świerze powietrze poranka. Zapragnęła wybiec z tego domu pomimo ciasnej jak druga skóra sukienki. Jace zaśmiał się cicho, jakby wiedział co pomyślała. Objął ją w pasie i mrukną delikatnie do ucha.
-Później pójdziemy na spacer, a teraz wszystko nam opowiesz. Na przykład czy Aniołki takie jak ty są tak piękne w Niebie.- Clary szturchnęła go łokciem, a on zaśmiał się.
Haha ! Rozdział BOSKI !<3 Ale na koniec był mały spojler jeśli chodzi o trylogie "Diabelskie maszyny". Konkretnie mi chodzi o Cichego Brata i jego imię.
OdpowiedzUsuńNo, ale już się nie czepiam, rozdział BOSKI i koniec kropka <3
Wiem=) Czytałam tą serię i chcę się troszeczkę do niej wtrącić. Kto wie może pojawią się podobne postaci w mojej akcji. Następny napisze na jutro i zacznie się moja historia...
UsuńWreszcie doczekałam się ! Super rozdział.
OdpowiedzUsuńTak wiem. Przepraszam. Nie miałam neta, a to w samej sobie jest udręką. Następny już jutro!
UsuńRozdział NARESZCIE DODAŁAŚ. Nie wiesz jak na niego wyczekiwałam. Dodaj szybko NEXT> <3
OdpowiedzUsuńTak bardzo przepraszam... Ale u nas po prostu był taki mróz i wiatr, że pozrywało kable. Więc spędziłam piękne tygodnie odcięta od internetu. masakra!!! Ale teraz jestem i dam wam dreszczyku emocji w moich rozdziałach...
OdpowiedzUsuńPS. Brat Zachariasz to Jim Castaris z Diabelskich maszyn. Ma jasne włosy i niebieskie oczy. To tylko tak na marginesie.
OdpowiedzUsuńJamie Cataris kojarzę go z diabieskich maszyn
OdpowiedzUsuń