niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 13 Nowa Fryzurka Magnusa

Jace zerwał się szybko z łóżka, rozglądając się niepewnie po pokoju.
Jeszcze słyszał stłumione przez grube ściany śmiechy, dochodzące z dołu. Dzięki treningom Nocnych Łowców, miał lekki sen, a po przebudzeniu w sytuacji zagrożenia był zawsze gotowy do ataku. Ale nikogo nie dostrzegł, a odgłosy ucichły. Zdziwiony szukał wzrokiem Clary, ale jej już nie było. Miejsce koło niego w łóżku nawet nie było lekko ciepłe, ale chociaż czuł jej słodki zapach, który upewnił go, że nie była snem. Jeszcze musiał się przekonywać, że jednak wróciła, a nie jest jakąś zjawą, która może w każdej chwili zniknąć.
Mimo iż jej nie znalazł zrozumiał dlaczego.
Jakby wstał pierwszy sam by uciekł na widok tego bałaganu. Chociaż oglądanie ich pierwszorzędnych demolek, byłoby całkiem interesującym zajęciem, nie mówiąc o ich tworzeniu. Ale to wieczorem...
Nie był przyzwyczajony do robienia bałaganu, zawsze starał się być perfekcyjny w utrzymywaniu porządku. Ale jeśli zostawianie na chodnikach demonicznej posoki, można uznać za bałaganiarstwo to nawet był w tym dobry. Zakrwawianie i niszczenie ubrań też można za to uznać. Więc jednak nie był aż takim czyściochem.
Szukał wśród strzępów poduszek i pierza swoich ubrań, ale natrafił jedynie na czarne spodnie. Uśmiechną się na możliwość spotkania Cary w jego koszulce. Nie wiedział dlaczego taki widok go cieszy. Może myśli, że ona jednak jest jego...
Zakładając spodnie i wtykając sztylety do paska myślami był z nią w nocy.
Spojrzał w stronę okna przez które przedostawało się słabe światło poranka. Podszedł do niego i przez chwilę mocując się z zawiasami otworzył je na oścież.
Westchną czując chłodne świeże powietrze i lekki wiatr mierzwiący mu włosy i głaszczący policzki. Często tak robił, bo czystego powierza, w tym domu nie ma zbyt wiele.
Czuć w nim często po prostu starością.
Wszystko było poniszczone i dotknięte przez nieubłagany czas. Meble i jak wszystkie drewniane wykończenia były spróchniałe lub już połamane.
Najgorszy jednak był zapach pleśni i wilgoci, jakby cały ten dom niedługo miałyby się rozpaść.
Jedynym dobrym aspektem tego , że znajdował się w tym okropnym miejscu jest Clary. Gdyby nie ona spałby na kamiennej drodze Alicante, albo włamałby się do Sali Anioła, by spać w loży.
Wszystko wydawało się dla niego lepsze, gdy ona była w pobliżu. Mógłby zrobić dla niej wszystko, by była blisko i rozświetlała swą osobą nawet najczarniejsze otchłanie świata.
Nawet ten duszący zapach tego dziwnego miejsca był słodszy wczoraj w nocy.
Nie czuł go. Przez te kilka ostatnich dni przed powrotem Clary, miał wrażenie, jakby nos mu zaczął tak, jak tutejsze ściany marszczyć i pleśnieć. Nie przyzwyczajał się do tego odoru, a nawet nie tolerował.
Ale jednak tkwił w tym pokoju, wpatrzony w okno lub obserwując ciągnące się pęknięcia na suficie.
Ten okres był dla niego najcięższy, gdy myślał, że ją stracił. Układał już kolejny plan by dostać się do Edomu i wyrwać ją z tam tond. Myślał o tym jakby tu się wykazać i odejść z honorem jako Nocny Łowca i skończyć ze sobą.
 Ale wtedy widział przed sobą Clary.
Co by powiedziała, gdyby jednak to zrobił? Zawsze był lekkomyślny, ale dzięki niej dorósł. Stał się odpowiedzialny i widział konsekwencje swych wyborów.
Już kiedyś rozmawiali na ten temat, gdyby jedno z nich odeszło. Obiecali sobie, że nie będą robić głupstw, by nie zawieść tej drugiej osoby.
Ale gdy przyszło co do czego prawie się nie powstrzymał. Przygotowywał plecak i broń, by odszukać jakąś kryjówkę demonów i zginąć w walce.
Ale po chwili czuł, że nawet walka nic dla niego nie znaczy, gdy nie ma jej koło siebie. Wtedy właśnie wracał wspomnieniami do ich wypadu do hotelu Dumort, jak była dzielna i zdeterminowana by ocalić tego Simona.
Nigdy za nim nie przepadał. Widział jak wiernie czeka na jej pierwszy ruch, ale ona tego samego nie czuła, ale jednak... Gdy myśleli, że są rodzeństwem i zaczęła z nim chodzić, Jace miał ochotę skoczyć z Empire State Building.
 Wtedy jego świat też się kończył. Miał ochotę nie tylko siebie zabić, ale także Simona. Świadomość, że ją wtedy mógł całować i to robił, jeszcze teraz bolała i kończyła się na wbijaniu noży w ścinę.
Chociaż teraz nie czuł przemożnej potrzeby na szukanie wymyślenie bolesnej śmierci dla niego.
Gdy okazało się, że Clary nie jest jego siostrą, Simon także się zmienił. Nie tylko stał się prawdziwą częścią Świata Cieni, został wampirem, Chodzącym za Dnia, ale stał się tylko bratem dla niej.
Najlepsze z tego było to, że nie miał ochoty nawet wtedy go zabić, gdy stał się Podziemnym. Gdy zakochał się w Isabelle i zostawił Clary, był już do zniesienia.
Z zadumy wyrwał go odgłos protestujących, zardzewiałych zawiasów.
Nagle drzwi do pokoju się uchylił, ale Jace nie usłyszał nawet najmniejszego skrzypnięcia desek. Odwrócił się i zobaczył ją.
Stała przed nim w rzucanych przez okno promieniach słońca i radosnym uśmiechem.
Już dawniej widział w niej anioła, ale teraz każdy może to zobaczy. Mimo iż się zmieniła wciąż była jego Clary.
Sunęła z gracją baletnicy w jego stronę, a lśniący luźno materiał jej zielonej koszulki na ramiączka powiewał delikatnie za nią.
Idealnie pasował do jej świetlistych jadeitowych oczu. Tak można ocenić ich barwę. Kiedyś był szmaragdowe, ale teraz nawet kolor tego szlachetnego kamienia, nie dorównywał jej oczom.
Przybliżyła się do niego, stojąc przed nim i sięgając do wysokości brody. Nawet teraz gdy na nogach miała buty na lekkim obcasie, była niższa od niego. Jednak wspomogła się stając na palcach pocałowała go.
Miał być delikatnym pocałunkiem złożonym przez nią na jego wargach, ale on miał już inne plany. Złapał ją przysuwając się i ją do ściany i unosząc do góry.
Wydała zduszony jęk zaskoczenia i zaśmiała się. Czuł jej zapach, który zawsze był najpiękniejszy i najsłodszy. Mógłby przytulać ją i otaczać się jej wonią, przerywając tylko aby ją pocałować.
Teraz trzymała się na nim, obejmując go nogami w pasie, a ręce splecione zarzuciła mu na szyję. Odkręcił się i teraz to ona znajdowała się przy ścianie. Uśmiechnęła się promiennie, a jej oczy pociemniały.
-Ym... Miałam ci coś powiedzieć, ale straciłam wątek.- wyszeptała. Przybliżył się do jej twarzy sunąc wargami lekko po jej, schodząc na policzki i całując po chwili zagłębienie jej szyi i idąc ku górze.
-Może na przykład dzień dobry, albo cholera Jace, jak ty świetnie całujesz.- zaśmiała się i pocałowała, go namiętnie w usta zagryzając lekko jego dolną wargę. Mrukną zadowolony, a jednocześnie lekko zdziwiony.
-Musisz się jeszcze trochę nauczyć. Ale nie martw się. Nauczę cię.-
-Będę pilnym uczniem. To może najpierw praktyka...- teraz to on ją pocałował, by po chwili zanieść ją na łóżko.
Opadli na nie razem nie zaważając na głośne protesty sprężyn. Przyglądała mu się spod niego dysząc głośno. Wciąż obejmowała go, a on jeździł placami delikatnie po jej tali. Gdy dotarł na górę zobaczył jaśniejącą złotym blaskiem runę na jej skórze.
Od razu ją poznał.
-Wymknęłaś się gdzieś wieczorem, gdy zasnąłem?- zapytał raptownie, wywołując u niej zdziwioną minę, przez która nie pohamował parsknięcia.
-Masz runę bezszelestności na prawej ręce.- przejechał delikatnie po powierzchni jaśniejącego znaku. Wyczuwał przez skórę lekkie mrowienie. Nawet taki symbol był wypełniony potężną Anielską mocą.
Zaśmiała się i oparła się o ramę łóżka, przyglądając się mu i wciąż się uśmiechając.
-O co chodzi?- zapytał, czując lekki niepokój.
-Nie mogłam spać, więc zeszłam na dół. Powiedzmy, że przyszłam tutaj się schować.- chwycił ją i posadził ją sobie na kolanach, tak że teraz siedziała na nim okrakiem. Uniósł zdziwiony i zainteresowany brew.
-Mam się martwić i pytać przed czym uciekasz?- wzruszyła tylko ramionami, a jej uśmiech wcale nie przypominał anielskiego.
-Powiedzmy, że jednoczyłam się z bratem wybierając pewnego czarownika na naszą wspólną ofiarę.- Jace zaśmiał się rozluźniając się.
-A ha. A to jednoczenie i drwiny na czym polegały?- szybko pocałowała go w usta i szybko wstała. Wyciągnęła do niego dłoń, uśmiechając się diabelnie i chyba z dumą.
-Sam musisz zobaczyć.

Jace widział w życiu wiele ekstremalnych i zwariowanych fryzur, ale czegoś takiego nigdy. Widział całe chmary potworów najeżonych czarnymi kolcami z których spływała zielona demoniczna trucizna. Nawet widział ludzi z podpalonymi włosami, ale wszystko naraz i w takiej kombinacji, nie.
Magnus siedział na podłodze przypięty dziwnymi złotymi łańcuchami do jednej z marmurowych kolumn przy kuchni. Był normalnie ubrany, jak na jego ekscentryczny styl, ale jego włosy, były dziś w kiepskim stanie.
Wyglądał tak jakby piorun strzelił go w głowę  i lekko zwęglił włosy, z których jeszcze unosił się lekki dym. Jeden bok był cały spalony, a drugi cały w sterczących kolcach. Zazwyczaj miały normalny czarny kolor, często z dodawanym żelem i brokatem, ale teraz spływało z niego coś na kształt śluzu.
Jego twarz była cała czerwona ze wściekłości, a jego kocie oczy miotały błyskawice. Przedtem myślał, że jego włosy dymią, ale się pomylił. Sam palił się niebieskim ogniem i gasił co chwilę na próby uwolnienia się.
-Clarisso Morgenstern masz mnie do swojej jasnej anielskiej cholery wypuścić!!- krzyczał i wierzgał nogami po brudnej podłodze.
Clary puściła moją rękę i usiadła koło niego na jednym z blatów kuchennych. Machała nogami jak niewinne dziecko, uśmiechając się zadowolona. Po chwili doszedł Jonathan i usiadł koło niej.
Przybili sobie piętkę i zaśmiali się cicho.
-Ale Magnusie, te deski były bardzo brudne, przed twoim...zniewoleniem. Teraz jak tak trochę je przetarłeś są o wiele czystsze. O, jeszcze tutaj.- wskazała na jedną z desek. Magnus znów zaponą oświetlając i ocieplając pokój, ale Clary tylko wzruszyła ramionami.
-Dziewczyno! Mam na sobie spodnie od Włoskiego garnituru, a ty chcesz abym ci nimi podłogę czyścił. Co jeszcze?! Praca niewolnicza dla porządnych czarodziei!- wszyscy się zaśmiali.
W małej kuchni zmieściło się sporo osób. Isabelle i Simon byli koło siebie obejmując się rękoma, koło nich stał Luke uśmiechając się pod nosem, a Jocelyn krzątała się po kuchni robiąc śniadanie.
Nigdzie jednak nie zauważył Aleca.
-Gdzie podziałeś swojego księcia?- zapytał Magnusa. On jednak zmiażdżył do wzrokiem.
-Pewnie jeszcze śpi.
-Aż tak go wymęczyłeś tej nocy? Jeśli tak to należy ci się należy troszeczkę...
-Pomoc stylistyczna.- powiedział Jonathan.
-Tak można a to tak określić.- potwierdziła Clary.
-Czym sobie Magnus na tę....Yyy, pomoc zasłużył?- zapytał Luke podchodząc i całując Jocelyn po policzku.
-Powiedzmy, że dostał pomoc od Samego Anioła, to jest wielki zaszczyt dla niego. A zasłużył na nią przez zadzieranie z siłami wyższymi.- wytłumaczył Jonathan.
-Sorry, ale nie ma już ciepłej wody, kochani.- zaświergotała Clary.
-Czym go tak załatwiliście? Muszę spróbować z Eric'em.- zapytał Simon.
-E tam...- machnęła lekceważąco ręką Clary.- To tylko troszeczkę niebiańskiego ognia na łańcuchy i na lekkie odświeżenie jego fryzurki. Potem trochę zrobionego przeze mnie kisielu.
-Ej a mówiłaś, że nie umiesz gotować.- powiedział Jonathan trącając ją po bratersku ramieniem.
-Ty też, a otworzyłeś paczkę.- zachichotali. Wszyscy wymienili spojrzenia, a nawet Magnus przestał na chwilę wierzgać.
-Czy widzę zacieśnianie się więzi braterskiej? To bardzo uroczę i tak dalej. Więc wypuście mnie abym was kopną...Yyy to znaczy przytulił.- powiedział, uśmiechając się niewinnie.
Clary zsunęła się na podłogę i ukucnęła przed Magnusem.
-Hym... Wierzę ci.- pstryknęła palcami, na których zatańczył złoty ognień i łańcuchy się rozpłynęły. Czarodziej zerwał się błyskawicznie z ziemi, trzepiąc spodnie i po chwili piorunując wzrokiem rodzeństwo i pocierając zaczerwienione nadgarstki.
-Oj przeskrobaliście sobie.- wskazała na nich palcem, jakby byli nieznośnymi uczniami, a on nauczycielem. -Koniec z moimi czułymi gestami dla was. Od teraz poznacie moje drugie oblicze.
Westchnęła i oparła się o zwolnioną kolumnę.
-Czyli co, będziesz zamiast żelu pod prysznic kradł różowe maszynki do golenia.
-Nie będzie pożyczał i nie oddawał twoich staników.- dodał Jonathan przyglądając się swoim paznokciom.
-Ej ty się nawet nie odzywaj Morgenstern, diabelny nasieniu.
-Magnusie masz coś do mojego syneczka?- zapytała słodko Jocelyn.- A jeśli nie masz nic innego do roboty niż krzyczenie na moje dzieci, to może pójdziesz do łazienki i ogarniesz te okropne włosy.
-Okropne co...- nagle momentalnie zbladł i wyleciał z pokoju.
-Ups.- Clary podbiegła do Jace'a i pocałowała go szybko w policzek. Później zrobiła podobnie z każdym z osobna i wyciągnęła do przedpokoju Jonathana.
-Jakby co to nie wiecie gdzie jesteśmy.
-Ej a ty dokąd? Masz mało przeżyć jak na ten tydzień?- zdenerwował się Jace.
-Nie martw się tak o mnie. Wrócimy niedługo. Chcemy kupić coś dla Magnusa na zgodę.- zerwała z wieszaka swój płaszcz i wybiegła za Jonathanem na zewnątrz.
-NIE! Gdzie oni są!!??- rozległ się krzyk Magnusa i po chwili wparował jako żywa niebieska pochodnia do pomieszczenia.
-Zabiję!- jego fryzura nie uległa zmianie mimo miotających się na niej płomieniach.
-Gdzie jest ta dwójka?!- zapytał oddychając szybko, ale po woli gasząc ognień.
-Nie mam pojęcia.- powiedział Jace kierując się do wyjścia.
-A ty dokąd?- zapytała się Isabelle.
-Nie wiem gdzie poszli, ale postaram się to zmienić.





10 komentarzy:

  1. https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=4553839493100362786#overview/src=dashboard
    Roździał świetny zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://daryaniolamojciagdalszy.blog.onet.pl/
      Ps : tutaj też zapraszam również mój blog :)

      Usuń
  2. HAHAHAHAHAHAHAHAHAH NORMALNIE RYCZĘ I KWICZĘ XDXDXDXDXDXDD NIE NO, DZIEWCZYNO... PRZESZŁAŚ SAMĄ SIEBIE Z TYM ROZDZIAŁEM XDXDXD

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER jeszcze się śmieje świetny rozdział.
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Misia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowicie zabawny i genialny rozdział: D z niecierpliwością czekam na nexta... ~ Lady night <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział! Wciąż się śmieje! ;-) :-) :-)

    Zapraszam też do siebie:

    daryaniolacityofangels.blogspot.com



    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :)) nie mogę przestać się śmiać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fryzura godna czarodzieja. Ja nie wiem czy to coś na zgodę rzeczywiście podpasuje Magnusowi. Rozdział boski. Anielski wręcz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję wam. Miałam ostatnio małe problemy, ale pracuję już nad następnym rozdziałem.
    Ściskam was Aniołki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pewnie ma fajną fryzurkę

    OdpowiedzUsuń